

Ostatnimi czasy cały czas natykamy się na temat operacji plastycznych. Trudno znaleźć jakąś gwiazdę, która nie ma na koncie chociaż jednej chirurgicznej ingerencji w swój wygląd. Każda aspirująca celebrytka zaczyna swoją karierę od poprawienia swojego wyglądu – powiększenia biustu czy ust, odessania tłuszczu czy korekty nosa. Nawet sami chirurdzy plastyczni stają się powoli celebrytami – dostają własne programy w telewizji, czy jako goście w programach śniadaniowych przekonują, że operacje plastyczne są lekiem na całe zło.
Można pomyśleć, że operacje plastyczne są idealnym sposobem żeby uzyskać idealny wygląd. Przecież każdy z nas ma w sobie coś, co najchętniej zmieniłby za pomocą skalpela – odstające uszy lub może niezbyt perfekcyjny i nie do końca płaski brzuch. I rzeczywiście: jeżeli jest to tylko jedna rzecz i jedna ingerencja chirurgiczna miałaby nam pomóc, to taka operacja mogłaby poprawić samopoczucie, podnieść naszą samoocenę i oczywiście polepszyć wygląd.
Niekiedy operacja plastyczna może nie tylko poprawić nasz nastrój, ale też wpłynąć korzystnie na zdrowie. Popularne ostatnio usuwanie znamion na skórze często procentuje dodatkowo obniżeniem ryzyka wystąpienia nowotworu skóry. W takim kontekście w zamian za chwilę bólu i niewygody, można porwać się na zabieg, który w przyszłości oszczędzi nam stresu i zmartwień.
Ale rozważając problem operacji plastycznych, ludzie lubią dostrzegać tylko ich pozytywne strony. Przede wszystkim trzeba pamiętać o tym, że operacja plastyczna niesie za sobą takie same ryzyko jak każda inna operacja – ryzyko związane z narkozą i ewentualnymi skutkami źle przeprowadzonego zabiegu.
Kolejnym aspektem, o którym powinniśmy pamiętać rozważając problem operacji plastycznej jest to, czy rzeczywiście mamy jakiś poważny mankament, czy może nie dostosowujemy się perfekcyjnie do nierealnych kanonów piękna. Ulegając presji pięknego wyglądu, nie pamiętamy, że to rzekomo obiektywne piękno jest często tak naprawdę tylko kwestią mody. Czy kobiety, które powiększają sobie pośladki nie będą tego za 10 lat żałować i patrzeć z zazdrością na kobiety o małych, zgrabnych pośladkach? Czy naprawdę chcemy dostosowywać swoją twarz i figurę do tego, co teraz jest przyjęte jako „piękne” i tworzyć z innymi idealnymi, prosto spod skalpeli chirurgicznych, kobietami armię klonów?
Najważniejszym pytaniem, które musimy sobie zadać zanim w ogóle zaczniemy myśleć o operacji plastycznej jest to, czy nasze defekty urody są na tyle poważne, żeby podejmować aż takie ryzyko związane z operacją. Często nasze mankamenty można zatuszować ubraniem lub makijażem, albo zupełnie je wyeliminować za pomocą dobrze dobranej diety i treningu. Wymaga to od nas większego nakładu pracy niż pójście pod nóż chirurga, ale też satysfakcja z efektu, osiągniętego naszym wysiłkiem będzie dużo większa.
Trzeba też pamiętać, że nasze kompleksy często nie są związane z rzeczywistym problemem ale z własną samooceną. Operacja plastyczna nie pomoże na kompleksy, które są z nami od zawsze, według których zawsze jesteśmy od kogoś brzydsze np. od siostry, koleżanki z klasy czy wyretuszowanej gwiazdy z okładki. Zabieg może tylko pogłębić ten problem – będziemy sobie wmawiać, że po poprawieniu nosa/ud/brzucha będziemy wreszcie piękne i będziemy mogły być szczęśliwe. Jeżeli jednak nie znajdziemy szczęścia, zrzucimy to na nasz wygląd i zaplanujemy kolejną operację. To błędne koło. Powinniśmy zaakceptować swój wygląd i pokochać siebie takimi, jakimi jesteśmy, a nie szukać natychmiastowych sposobów na poprawę urody. Rozważając wszystkie za i przeciw, należy pamiętać, że czasem po prostu nie warto.